Znamy Się!

Tak dobry, że aż mam z nim kłopot… | OnePlus 12 - recenzja

Maciej Gajewski

Można zrobić flagowy telefon tańszy od konkurencji o 2000zł? Można, o ile jest się producentem telefonu OnePlus 12! Co potrafi? Dowiesz się z najnowszej recenzji SprzętoZnawcy.
Testowanie i recenzowanie telefonów marki OnePlus jest dla mnie zazwyczaj podwójnym wydarzeniem – nie tylko mogę ciut szybciej niż rynek zobaczyć kolejne wcielenia (niegdyś) „zabójcy flagowców” a dodatkowo… moje pierwsze porządne telefony to właśnie były pierwsze OnePlusy, więc śledziłem tę historię zanim w Polsce marka była jakkolwiek rozpoznawalna. Czy OnePlus 12 to przełom i model, który zmieni wszystko? I tak i… nie.

Zanim jednak wgłębimy się w detale – telefon jest już w sprzedaży a kupując go w przedsprzedaży do 15.02 dostajesz za darmo słuchawki OnePlus Buds 2 Pro (moim zdaniem to TOP 3 z obecnie dostępnych i używam ich na co dzień od roku) i 400zł cashbacku, więc warto się pospieszyć. Szczegóły i możliwość zakupu tutaj.


 

PUDEŁKO I PIERWSZE WRAŻENIA


Jeżeli trafiłeś na markę OnePlus po raz pierwszy to pewnie będziesz mocno zaskoczony, bo zawartość pudełka (które charakterystycznie dla OnePlus jest czerwone) świadczy o dbałości o każdy detal – oczywiście nie chodzi już o samą ładowarkę i kabel do ładowania, które po prostu tam są (do ładowania wrócimy), ale jest też kilka dodatkowych akcentów – podziękowanie za zakup, karta do klubu lojalnościowego Red Cable Club i szpileczka do tacki kart SIM, która (będę się przy tym upierał) się… uśmiecha! Na dokładkę mamy też naklejki od OnePlus, więc zawsze możesz je przykleić na samochodzie. Trzeba przyznać – są konsekwentni.


Kiedy już wyjmiesz OnePlus 12 z pudełka to… wszystko zależy od tego czy kupiłeś wersję czarną czy zieloną, bo z tego co widzę – zielona ma przeciwników i zwolenników mniej więcej po równo. Niektórzy porównują ją do blatu kuchennego a’la marmur (sugerując, że to źle), inni są zachwyceni, a ja… doceniam ten aspekt wizualny, uważam, że jest mniej krzykliwy niż w takim chociażby Huawei P60 Pro, jest delikatnie śliski ale ma wyczuwalną strukturę plecków, która dodatkowo mimo wszystko jest matowa (poza wyspą aparatów, do które wrócimy). Całość ostatecznie rzeczywiście może rodzić w dotyku skojarzenie z okleiną blatu, ale w moim odczuciu – okleiną premium. Na pewno jestem spokojny o zabrudzenia i uszkodzenia plecków, bo ten materiał na pewno długo zostanie estetyczny. Oczywiście telefon na dłuższych krawędziach jest zaokrąglony, więc trzymało mi się go i obsługiwało bardzo wygodnie, a testuję go równolegle z Samsungiem Galaxy S24 Ultra, który jest na drugiej stronie skali (zaokrągleń nie ma absolutnie żadnych).



Wyspa aparatów to osobna historia – dla osób, które przy premierze OnePlus 11 mówili, że ma on potężny wizualnie moduł aparatu nie sądzili, że OnePlus powie „potrzymaj mi piwo” i w modelu OnePlus 12 pojawi się wizualnie jeszcze większa wyspa. Czy to źle? To zależy od gustu, mam na szczęście tą możliwość, żeby subiektywnie ocenić, że ta wyspa po prostu… pasuje do całości telefonu i sumarycznie bardzo mi się podoba. Łączy się z krawędzią telefonu (która to jest zrobiona z tego samego błyszczącego aluminium), a wewnątrz wyspy okrąg, na którym osadzone są obiektywy jest stylistycznie podobny do całości plecków (dodatkowo wzbogacone od drobinki brokatu). Najlepiej zerknąć na zdjęcie poniżej, ale na pewno jest dużo lepiej i dużo bardziej „premium” niż rok temu, bo wtedy wyspa aparatów była z materiału bardziej zbierającego odciski palców (jak i same plecki, dobrze, że w OnePlus 12 są już matowe) jak i sama płaszczyzna tego okręgu była czarna, odstająca stylistycznie od reszty plecków. 



Co do krawędzi smartfona – jak wspominałem wyżej – są one wykończone połyskującym zielonym aluminium (co koresponduje z kolorem pleców smartfona), niestety w odróżnieniu do materiału wykończeniowego z tyłu – ten zbiera już zabrudzenia całkiem śmiało, więc co jakiś czas trzeba je czyścić, natomiast nie rzuca się to mocno w oczy. Na prawej krawędzi telefonu znajdziemy przycisk zasilania i głośności (pokryte tym samym materiałem) o dość pewnym skoku – klawisze nie latają luzem, trzeba je przycisnąć ciut mocniej niż w tańszych telefonach, ale to zdecydowanie na plus. Na lewej krawędzi znajdziemy (legendarny już) 3 stopniowy suwak powiadomień, dzięki czemu możemy ustawić telefon w tryb głośny, wibracje lub wyciszenia nawet bez wyjmowania urządzenia z kieszeni – cieszę się, że OnePlus już nie eksperymentuje i seria 12 nadal zachowuje ten najbardziej charakterystyczny element. 



Wyjątkowo chwilę poświęcę jeszcze górnej i dolnej krawędzi z dwóch powodów – po pierwsze na górnej krawędzi znajdziemy pełnoprawną diodę podczerwieni, dzięki której możemy używać telefonu jak pilota do np. telewizora (nawet mamy zainstalowaną już do tego apkę) co mi podniosło tylko poziom lenistwa w domu, naprawdę bardzo wygodne. Dodatkowo – obie krawędzie są płaskie, co oznacza, że (ku mojemu zdumieniu) telefon można postawić w pionie. Nie wiem po co, ale można, może niektórym zmieniło moje odkrycie życie, nie dziękujcie.

NAJJAŚNIESZY EKRAN NA RYNKU?    


OnePlus 12 miał to szczęście i nieszczęście, że trafił do mnie mniej więcej w momencie, w którym testuję nowe Samsungi Galaxy S24 (recenzja tutaj), które mają bezapelacyjnie najlepsze wyświetlacze na rynku. Czemu szczęście? Bo mogę stwierdzić z czystym sumieniem, że rzeczywiście jasność (szczególnie po wyłączeniu trybu ciemnego) w OnePlus 12 jest zdecydowanie wyższa i ekran bardzo mocno nie odstaje – jest czytelny, ma bardzo dobre kąty widzenia, świetną rozdzielczość i ma w sobie coś przyciągającego – technologia Super Fluid Display w AMOLEDach ma coś z patrzenia na wodę, naprawdę.

Nieszczęście, bo jednak w tym roku Samsung poszalał ze szkłem na swoim wyświetlaczu, które w dużym skrócie redukuje odbijanie światła – jeżeli korzystamy z obu telefonów na zewnątrz to szczytowa jasność 4500 nitów w OnePlus 12 nie jest już taka bardzo widoczna względem szczytowej jasności Samsunga Galaxy S24 Ultra (2600 nitów) właśnie ze względu na odbijane przez ekran światło. Zresztą – zamierzam porównać oba te telefony żeby ułatwić Wam zakup, także… stay tuned!

Nie ulega jednak wątpliwości, że poza tym, że to najjaśniejszy na papierze ekran na rynku to dodatkowo bardzo udany panel – super responsywny, z odświeżaniem adaptacyjnym do 120Hz, z zakrzywionymi krawędziami bocznymi i z super cienki rankami na górze i na dole telefonu, co sprawia, że te 6,82 cala wcale nie wygląda na cegłę (bo tak, to jeden z największych ekranów na rynku smartfonów!). Dodatkowo możem sterować trybem kolorów ekranu i ustawić tryb naturalny (łagodne, stonowane kolory), pro (z temperaturą kolorów D65) i jaskrawy (bardziej nasycone kolory), które dodatkowo możemy podrasować temperaturą barw (zimna, neutralna, ciepła). I pomimo, że zazwyczaj nie podobają mi się zagięte krawędzie na ekranie tak w przypadku OnePlus 12 – no po prostu wszystko tutaj gra, nie przytrzymuję przypadkowo żadnej z krawędzi, po prostu korzystało mi się z niego świetnie dopóki nie zerkałem na Samsungowe rozwiązanie… na szczęście raczej niewielu Klientów będzie patrzyło na oba te telefony jednocześnie.



Jest jednak coś, co sprawia, że ekrany w nowych Samsungach mogą popaść w kompleksy – kojarzycie ten moment kiedy macie telefon przy umywalce i zachlapie Wam się ekran, który zaczyna wariować i reagować z kroplami wody? OnePlus 12 jest na to odporny dzięki technologii Aqua Touch… co w zasadzie pozwalać może na korzystanie z telefonu nawet podczas drobnego deszczu. Przetestowałem, działa to w 70% przypadków, na pewno lepiej niż w jakimkolwiek telefonie dotychczas – pytanie czy jest to game changer? Na pewno dobrze mi z myślą, że jesteśmy na takim etapie rozwoju technologii użytkowej, że myślimy o tym jak korzystać z niej łatwiej w deszczu.

A teraz akapit dla osób najbardziej wymagających i dociekliwych – wyświetlacz obsługuje rozdzielczość 2K w 120Hz ze wszystkimi bajerami takimi jak ProXDR (taki chyba następca HDR) dzięki czemu jasność, kontrast i kolory są jeszcze lepsze. Do tego ma wiele certyfikatów takich jak DisplayMate, TUV i kinowy standard Dolby Vision. Mam nadzieję, że te 2 osoby siedzące w technikaliach, które śledzą bloga będą zadowolne, dla pozostałych – tak, to bardzo dobry wyświetlacz, z czystym sumieniem umieszczam go w osobistym TOP 5 wyświetlaczy w smartfonach.
 

MÓWIĄ „WYDAJNOŚĆ ABSOLUTNA” I… NIE KŁAMIĄ.


Zanim przejdziemy do wybranych punktów specyfikacji ustalmy jedno – jest moc. Można się spierać o detale na zdjęciach. Można dywagować na temat tego czy wyświetlacz jest delikatnie lepszy czy delikatnie gorszy od flagowców konkurencji. Nie można jednak podważyć jednego – OnePlus 12 to dosłownie najszybszy i najmocniejszy wydajnościowo smartfon na rynku. Wynika to nie tylko z benchmarków, które oczywiście robię regularnie ale też z moich własnych doświadczeń – ten telefon reaguje w ułamkach ułamków sekund – od czytnika linii papilarnych przez animacje po obróbkę video 8K w CapCut (tak, kręci 8K, wrócimy do tego) – telefon ani razu nie zrobił się nieprzyjemnie ciepły ani nie zaliczył zwiechy podczas gdy konkurent na literę S zaczął mi się grzać przy aparacie włączonym przez 15 minut (i nie mówię o modelu z procesorem Exynos…). 

Dlaczego jest tak dobrze? Stawiam na połączenie Snapdragona 8 gen. 3 z 16GB pamięci RAM (to nie pomyłka), które możemy rozszerzyć o dodatkowe 12GB pamięci wirtualnej, super szybką pamięcią 512GB i… ogromną komorą parową odprowadzającą ciepło – powierzchnia jaką chwali się OnePlus 12 to aż 9140mm2, no i Oxygen OS, który nadal moim zdaniem jest najlżejszą nakładką na Androida z dobrze zoptymalizowanymi animacjami. To oczywiście technikalia, imponujące ale dalej tylko oznaczenia i cyferki, więc po ludzku – można na tym telefonie odtwarzać YouTube w tle korzystając jednocześnie na podzielonym ekranie z Messengera i prostej obróbki foto bez odczuwalnego wzrostu temperatury i zawsze ultra szybko. Nie wiem czy to dobry moment, żeby o tym wspominać, ale ten materiał nie jest sponsorowany – mam prawo (i moralny obowiązek) kiedy jest źle – mówić, że jest źle. Jednak o wydajności tego telefonu naprawdę nie da się powiedzieć inaczej niż wydajność absolutna. Dobra robota, OnePlus to prawdziwą gębą Flagship Killer, jednakże… czy wydajność tego typu jest nam w ogóle potrzebna? 

Patrząc na temat wydajności sprzętów z kilku perspektyw – są na rynku telefony, które po podłączeniu kablem do monitora stają się swojego rodzaju komputerem – mają swój desktopowy sub-system i w takich warunkach oczywiście im większa wydajność tym lepiej, jednakże OnePlus nie ma takich opcji, więc dla większości użytkowników będzie to aż nadto. Z drugiej perspektywy – czemu nie? OnePlus 12 ma wsparcie w aktualizacjach na najbliższe 4 lata i z takiego punktu widzenia – mamy zapas mocy uniwersalny na te najbliższe lata i szybki telefon, który szybko nie będzie potrzebował wymiany bo „zamula”. A z ostatniej perspektywy jak przychodzi mi do głowy – ten telefon jest zdecydowanie tańszy od flagowców konkurencji, więc jeżeli nie dość, że zapłacę mniej to mam też szybciej to… czemu nie?

Najważniejsze punkty specyfikacji:

Ekran: 6,82” 2K AMOLED Super Fluid Display, 120Hz
Wymiary: 164.30 x 75.80 x 9.15 mm, waga 220 g.
Dual SIM: Tak + eSIM (brak karty pamięci)
5G: Tak
NFC: Tak
Procesor: Snapdragon 8 Gen 3
Pamięć RAM: 16GB
Pamięć na pliki: 512GB
Bateria: 5400mAh
Szybkie ładowanie: Tak, 100W
Ładowanie indukcyjne: Tak, 50W
Odporność na wodę: Tak, IP65
Złącze audio: Nie
Bluetooth: 5.2
Aparat główny: 50Mpx, AF, OIS/EIS, f/1.6
Aparat szerokokątny: 48Mpx, AF, EIS, f/2.2
Aparat tele: 64Mpx, OIS/EIS, f/2.6, 3x bezstratny, 120x cyfrowy
Aparat przedni portretowy: 32Mpx, f/2.4


Z całego tego gąszcza oznaczeń, symboli i cyferek warto wyłuskać na plus kilka ciekawostek – OnePlus 12 (nareszcie) naładujemy bezprzewodowo (i to szybko, bo z mocą 50W) – jest to duża różnica względem poprzednika. Dodatkowo – pomimo, że telefon mogę określić jako „smukły” – bateria bardzo mocno urosła, bo teraz to już imponujące 5400mAh, dodatkowo ładowane z mocą 100W czyli po prostu super szybko. OnePlus 12 tym samym pokazuje rynkowi i innym flagowcom, że da się to zrobić dobrze i to w dodatku bez konieczności pogrubiania bryły telefonu.



Ostatnią rzeczą, którą warto dodać ale nie wpisałem jej do specyfikacji jest standard WiFi 7 ready… dzięki czemu jak tylko ten standard pojawi się na rynku to OnePlus 12 go obsłuży i będzie współgrał z siecią WiFi (a raczej routerami pracującymi w tym standardzie) jeszcze lepiej! Tym producent głośno się nie chwali, ale zabieg odbieram na duży plus. Tak samo jak na plus mogę dodać, że ten smartfon dużo lepiej radzi sobie ze zbieraniem zasięgu sieci komórkowych niż jakikolwiek inny telefon. Już przy modelu 10T OnePlus chwalił się przeprojektowanym systemem anten i nie wiem czemu nie pociągnął tematu. Mieszkam w dziurze zasięgowej, w której (będąc w mieszkaniu) muszę korzystać z rozmów i SMSowania z użyciem WiFi – OnePlus 12 to jedyny od roku model, który złapał w tym miejscu zasięg mojej sieci wewnątrz. Bardzo duże zaskoczenie i warto odnotować – to jest telefon z naprawdę mocną anteną sieciową.
 

APARAT, KTÓRY… MIEWA PROBLEMY


I tutaj dochodzimy do elementu, które muszę uprzedzić słowami „to nie jest zły aparat”. Wręcz przeciwnie – obiektywy zastosowane w OnePlus 12 to bardzo wysoka półka gwarantująca wysoką jakość zdjęć, natomiast pamiętajmy do kogo się porównujemy – to topowy telefon, więc nie mam dla niego taryfy ulgowej pod żadnym kątem a tutaj momentami dzieją się bardzo dziwne rzeczy – nie unikniemy porównań z Samsungiem Galaxy S24 Ultra.

Główny zarzut mam chyba do algorytmów przetwarzających fotki, bo przy bardziej zaawansowanej (na papierze) optyce niż u konkurenta ten radzi sobie momentami średnio. Mamy tutaj teleobiektyw o potężnej rozdzielczości a fotki w przybliżeniu x20 (czyli cyfrowym) odstają od Samsunga już znacznie, nie wspominają o zoomie, który ma wartość aż x120 (czyli najwięcej na rynku) ale niestety w warunkach kiedy robimy zdjęcie z tak potężnym przybliżeniem to Samsung Galaxy S24 Ultra widocznie przetwarza to zdjęcie i ostatecznie wyostrza do maksimum podczas kiedy zrobienie wyraźnego i nieruszonego zdjęcia pomimo OIS w OnePlus 12 jest niemożliwe (oczywiście w warunkach z ręki). O ile oczywiście wiem, że zoom x120 czy x100 to egzotyka tak już x10 czy x20 będzie częściej użytkowane.

O wiele lepiej aparat w OnePlus 12 sprawuje się w przypadku zdjęć w domyślnych (bezstratnych) wartościach i tutaj już jest naprawdę ciekawie, bo są momenty, w których jakość wręcz przebija największego konkurenta – może nie wyciąga aż tak mocno światła w zdjęciach nocnych ale ten kij ma dwa końce – zdjęcia wychodzą zbliżone do tego co widzimy gołym okiem bez prześwietleń w okolicy lamp czy neonów – jednak Samsungowe zdjęcia wychodzą nienaturalnie jasno co w pewnych warunkach będzie miało zalety (zobaczymy na takim zdjęciu więcej) ale też w gratisie dostaniemy więcej szumów i defekty na obrazku.  Ze względu na jakość zdjęć najlepiej jak odwiedzisz mój profil na Instagramie, właśnie wrzuciłem post z porównaniem. 

W dobrych warunkach oświetleniowych różnice zobaczymy dopiero bardzo przybliżając zdjęcie np. obiekty bardzo oddalone, na jakimś piątym planie np. tablice rejestracyjne wyraźniej wychodzą na flagowcu konkurencji, ale jeżeli nie mamy takie porównania… no cóż, telefon sprawuje się naprawdę dobrze. Zachowanie detali, szybki autofokus, stabilność zdjęcia… co ciekawe dalej jestem zdania, że lepiej wyłączyć AutoHDR, porównując zdjęcia za każdym razem aparat radził sobie z barwami lepiej właśnie bez tej opcji. Na duży plus również tryb portretowy, który nie tylko pracuje razem z bezstratnym 3x zoomem ale też naprawdę dobrze radzi sobie z rozmyciem tła (które później w natywnej aplikacji do zdjęć możemy jeszcze zmieniać post factum).

Mam jednak wrażenie, że pomimo bardzo dużych usprawnień w kontekście optyki porównując z poprzednikiem – OnePlus 12 nadal będzie cierpiał ze względu na wciąż dopracowywane oprogramowanie i algorytmy, jednakże na szczęście to sytuacja rozwojowa. Bardzo cieszy zastosowanie teleobiektywu i obiektywu szerokokątnego o takiej rozdzielczości – to bardzo duży przeskok technologiczny i z biegiem czasu kiedy OnePlus będzie usprawniał warstwę cyfrową – aparat będzie tylko nabierał na mocy, jednakże nie jest to najlepszy aparat na rynku, umieściłbym go gdzieś w TOP 5, ale… przede mną porządne testy porównawcze dla obu sprzętów więc wiele może się wydarzyć.

Dużo czasu poświęciłem na aparat główny a tu przecież aparat przedni podbił moje serducho – nie dość, że ma wręcz wybitny kąt widzenia 90 stopni (różnicę zobaczysz poniżej) to bez konieczności włączania dodatkowych trybów robi naprawdę dobre i szczegółowe zdjęcia a jeszcze lepiej radzi sobie w filmach. Pod tym kątem bije Samsunga Galaxy S24 Ultra na głowę – w tych samych warunkach oświetleniowych widać naprawdę potężną różnicę, szczególnie w kiepskich warunkach oświetlenieniowych. Zresztą – nareszcie kamerka do selfie dostała możliwość nagrywania w 4K w 30 klatkach na sekundę. To funkcja, którą na pewno pokocha wielu twórców internetowych, ja już w kilku nagraniach przetestowałem – zarówno mikrofon jak i kamerka to jedna z najlepszych opcji (a do tej pory jedyną sensowną moim zdaniem był Samsung Galaxy od S23 wzwyż i iPhone ale od 14 Pro Max wzwyż) – jest naprawdę bardzo dobrze.



A skoro już padło o filmach – telefonem możesz rejestrować materiały już w 8K 24fps, widać jak na dłoni kogo OnePlus 12 obrał za największego konkurenta. Oczywiście jest tu też 4K 60fps i generalnie przy całokształcie telefony ma to niesamowity sens, bo i pamięci na tak potężne i duże materiały jest aż nadto a dodatkowo telefon przy swojej kulturze pracy i baterii będzie mógł zarejestrować takich materiałów więcej i przede wszystkim dłużej (tak, nadal występują sprzęty, które podczas nagrywania wideo się przegrzewają…).
 

CZY CZEGOŚ MI ZABRAKŁO? CZY WARTO GO KUPIĆ?


Obiektywnie rzecz biorąc – nie, jest tutaj naprawdę komplet cech – od płynności działania, przez wodoodporność aż po ładowanie indukcyjne, co sprawia, że jako użytkownik po prostu nie miałbym się do czego przyczepić, jednakże… rynkowo jeżeli OnePlus 12 a także następcy tego modelu chcą narobić szumu to przydałoby się zacząć inwestować w bajery w sofcie – rok 2024 wygląda na rok, w którym producenci będą ogrywać premiery funkcjami AI i nawet najmniejsze „pierdółki” marketingowo nazywać rewolucją, więc nie jestem przekonany, że całokształ OnePlus 12 czyli jeden z najlepszych flagowców w zdecydowanie niższej cenie poniesie się aż tak mocno w świat… niemniej trzymam kciuki, bo trochę mnie to wkurza ale nie mam się do czego przyczepić. Dobra robota OnePlus!

I dochodząc do finalnego, najważniejszego pytania – czy warto go kupić? Tak, tak i jeszcze raz tak. To nie jest idealny smartfon – są detale, w których ten czy inny konkurent robi coś lepiej ale ma niezaprzeczalną zaletę – jego najmocniejsza wersja czyli 16/512 GB kosztuje obecnie 4999zł! Już pomijając dobre darmowe słuchawki w przedsprzedaży za darmo i 400zł cashbacku – to po prostu śmieszna cena jak za telefon, który możemy spokojnie postawić na tej samej półce klasowej co iPhone 15 Pro Max, Samsung Galaxy S24 Ultra i zapewne kilka najwyższych wersji tegorocznych flagowców, które przed nami i to bez kompleksów. Podkreślam, ten telefon jest około 2000zł tańszy od swojego największego konkurenta, więc odpowiedź nasuwa się sama. Z mojej strony – zdecydowanie mogę polecić zakup OnePlus 12, to suma summarum jedyny wybór dla osób, które chcą mieć wszystkie topowe podzespoły i flagowe możliwości a jednocześnie nie chcą płacić kwót powyżej 5000zł.  Jeżeli już wiesz, że chcesz go kupić - kliknij w tego linka.


Autor: Maciej "SprzętoZnawca" Gajewski
TikTok: https://tiktok.com/@sprzetoznawca
Instagram https://instagram.com/sprzetoznawca